aaa4
Dołączył: 17 Paź 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Wto 14:55, 24 Paź 2017 Temat postu: zycie |
|
"Wiadomosc nie zostala dostarczona".
-Cesario! Chodz, musimy stad wyjsc!
Chess ledwie ja slyszala. Jasny wyswietlacz telefonu razil ja w oczy, drwil z niej. Terrible zmienil numer. Nienawidzil jej tak bardzo, ze nie chcial nawet, by miala jego numer telefonu. Mimo ze wspolpracowali ze soba.
Palce jak szpony kruka, ktore czula wczesniej, chwycily ja za ramie i poderwaly z podlogi.
-Cesario, chodzze juz!
Czyste powietrze Dolnej Dzielnicy wplywalo przez otwarte okno, piescilo jej twarz. To bylo tak wspaniale uczucie, ze o malo znow nie upadla. Nie dosc wspaniale, zeby wyleczyc bol w jej piersi - nie sadzila, zeby cokolwiek moglo go wyleczyc - ale wspaniale. Jej pluca doslownie zatanczyly z ulgi, kiedy sie nim zachlysnela. Chwycila szorstka futryne i podciagnela sie.
Wychylila sie za daleko i zakrecilo jej sie w glowie; oczami duszy widziala widmowe rece ustawione za jej plecami - do licha, to byla Lauren - gotowe wykonac to jedno, mocne pchniecie, ktore polozy kres jej wszystkim problemom. Oczami duszy widziala, jak [link widoczny dla zalogowanych]
wychodzi przez to okno prosto w dol. Zmienil numer, nic nie mialo juz znaczenia, wszystkie jej glupie nadzieje, ze jej w koncu przebaczy, ze znow bedzie z nia rozmawial... Mogla po prostu to skonczyc. Po prostu spasc i uciszyc ten bol serca.
Ale potem zobaczyla Miasto i mocniej scisnela futryne. Nie. Nie dzisiaj. Czekaly na nia schody pozarowe, tuz poza zasiegiem rak.
Jeszcze jeden gleboki wdech, chlodny i slodki, choc wciaz o posmaku dymu. Sprezyla miesnie, zmruzyla oczy i skoczyla. Ladujac na rozklekotanych schodach, zrobila koszmarny halas. Niech to szlag! Musieli to uslyszec. Niewazne. Byle dalej. Byla na zewnatrz, wydostala sie, a jesli zdolala tego dokonac, to mogla prawie wszystko.
Strome schody trzesly sie i jeczaly pod jej ciezarem, zardzewiale porecze ranily jej spocone dlonie.
Ostroznie ruszyla na dol. Ze swojego [link widoczny dla zalogowanych]
punktu obserwacyjnego na scianie budynku widziala, jak niewiele brakowalo do ostatecznej katastrofy. Dym i ogien buchaly ze wszystkich okien, wspinaly sie po zewnetrznych scianach. Nie mialy wiele czasu.
Lauren skoczyla za nia. Schody zaskrzypialy niebezpiecznie, balkonik u gory oderwal sie od sciany i zawisl krzywo nad ich glowami. Szybciej. Szybciej.
Dlonie slizgaly sie po poreczach, palce byly sztywne i obolale. Z kazdym krokiem w dol bylo coraz trudniej; bolaly ja nogi, krecilo jej sie w glowie.
Schody bujaly sie i tanczyly pod nimi. W dol, w dol; to sie nie chcialo skonczyc, spedzila cale zycie na [link widoczny dla zalogowanych]
tych cholernych schodach, zalewana pomaranczowym swiatlem, pod zadymionym szarym niebem.
Plomienie strzelily po scianie i chwycily jej prawa noge; z
|
|